Dobrze, że jesień taka ciepła! Przynajmniej nie martwię się tym, że nie mogę się zapiąć w żadnym płaszczu i brzuchol marznie – choć pokusa na uszycie płaszcza jest u mnie ogromna, zwłaszcza, że pomysł kłębi się w głowie. Może lepiej teraz wykorzystać ten ostatni miesiąc spokoju i uszyć coś „na oko”, póki jeszcze mam trochę wolnego czasu, niż naiwnie liczyć na to, że uda mi się cokolwiek skończyć w przerwach między przewijaniem a karmieniem 😉
Pomiędzy szyciowymi dywagacjami powstał naszyjnik – jego rozmiar nie jest przynajmniej zależny od wielkości brzucha 😉 Jeśli nadarzy się jakaś okazja: ja + naszyjnik + aparat + mój mąż, pokażę wam jak wygląda na szyi. Tymczasem zdjęcia na stole, bo okazja może nadarzyć się nie wiadomo kiedy.
Bardzo podoba mi się kolor tego naszyjnika, choć może on wydawać się bardziej letni niż zimowy. Może to jednak i dobrze, bo ożywi zdecydowanie zimowe, szare stroje 🙂
Zwłaszcza, że czuję, że w tym roku moją obsesją staną się mięsiste dzianiny i swetry w odcieniach szarości i bieli 🙂
Ale cudowny jest ten naszyjnik. Od dziś marzę o takim:)
Przepiękny <3 Połączenie złota z tymi niebieskimi elementami naprawdę wygląda fantastycznie. Chcę taki mieć!