Witajcie. Już myślałam że będę miała trochę więcej czasu na szycie, ale jednak się pomyliłam. Staram się wygospodarować jakiś czas i w tym czasie coś tam sobie tworzę. mimo, że wolę pokazywać rzeczy skończone, pokażę wam żakiet, nad którym obecnie pracuję. Żakiet to wykrój z Burdy.
Jest to mój pierwszy żakiet, który szyję, więc nie spodziewałam się, że pójdzie mi to jak bułka z masłem – no i nie poszło 🙂
Na swojej drodze napotkałam na pewne problemy.
Wykrój części przodu zawierał też dół tyłu. Podczas doszywania tej części dołu do góry tyłu powstała mi tak mała zaszewka na boku, tak jakbym przyszyła ją za wysoko (widoczne na zdjęciu poniżej, przedstawiającym żakiet od boku)
Zrobiłam wszystko zgodnie z instrukcją Burdy (tak mi się przynajmniej wydaje) więc nie wiem dlaczego.
Kolejnym problemem było wszywanie rękawów. Dla mnie wdawanie to istny koszmar! Robiłam to dopiero drugi raz w życiu i mam nadzieję, że kiedyś dojdę do wprawy. Tymczasem jednak, podczas wszywanie pierwszego rękawa, już na samiutkim końcu zrobiła mi się zaszewka. Akurat musiałam pechowo zablokować nitkę przeszywając w tym miejscu jeszcze do tyłu i do przodu!
Szyję żakiet z dość mięsistej tkaniny, więc tak się w niego wgryzła ta nitka, że jej rozprucie zajęło mi pół godziny i niestety zrobiłam tym sposobem małą dziurkę. Muszę ją jakoś zamaskować, choć nie rzuca się w oczy jakoś bardzo
Problem stanowi też sam rozmiar. Najmniejszy dostępny wykrój to 36. Niestety jest na mnie za duży, a sam żakiet ogólnie źle leży w okolicach pach, zastanawiam się czy ten sam problem wystąpiłby, gdyby żakiet był mniejszy?
Manekin na którym pokazuję wam żakiet to 38, więc macie porównanie.
Na razie to chyba tyle. Do wszycia został mi jeszcze kołnierz, bo na razie jest przypięty prowizorycznie, podszewka i odszycie. Podszewka będzie w kolorze szarym i tylko przy wywinięciu rękawa będą groszki. Żakiet będzie zapinany na dwa guziki. Nie wiem jeszcze jakie. Kupiłam piękne „sutaszowe”, ale czarne, przy nich żakiet wygląda na brudny.
Gdyby mi się udało spotkać takie czarno białe, byłyby idealne. Fakt, że żakietu pewnie nosić nie będę, bo jest za duży i leży nie tak jakbym chciała, ale nie znaczy to że nie chciałabym go wykończyć idealnie 🙂 Żakiet powinien mieć naszyte kieszenie, ale z nich zrezygnowałam, nie podobają mi się.
Tak czy inaczej jeszcze kiedyś spróbuję go uszyć, tyle że pobawię się trochę w jego lepsze dopasowanie i zastanowię się co zrobić, żeby zszyć ładnie ten dół tyłu.
Tymczasem zabieram się za szycie na konkurs Łucznika, bo zostało mi już tylko 4 dni i nie wiem czy się wyrobię! Przy okazji dziękuję wszystkim za komentarze, dodają wiary w siebie 🙂
Fajny żakiecik się zapowiada 🙂 Do łucznika też się przymierzam, ale faktycznie mało czasu już.
Dziękuję 🙂 Nie ma co chwalić dnia przed zachodem 😉 Czasu bardzo niewiele, ale jeszcze damy radę 😀
A pewnie że tak 😀 Zresztą – jak się nie uda to zawsze będzie kolejny konkurs… ale muszę przyznać że bardzo fajne rzeczy ludzie powrzucali.
Właśnie zajrzałam, bo dawno nie patrzyłam, rzeczywiście, dziewczyny się starają 🙂